Jaki jest sens pompować przedziurawione koło? Może musi nam to wystarczyć, żeby dojechać do wulkanizatora, ale ostatecznie jest to tylko tymczasowe radzenie sobie z problemem. Na długim dystansie się nie sprawdzi i nie można polegać wyłącznie na tym mechanizmie. Podobnie w sytuacji gabinetowej. Pacjent zgłasza się do mnie z bólem kolana, bez urazu. Zaczęło boleć „samo z siebie”. Jakże dziwnym jest wówczas dla pacjenta, że na to kolano poświęcam zaledwie kilka minut z czasu całej terapii, podczas gdy skupiam się na biodrze, odcinku lędźwiowym kręgosłupa albo na łydce. A dzieje się tak, ponieważ zgodnie z moim porównaniem do dziurawej opony – ból jest zaledwie brakiem powietrza w kole. Owszem, czasami musimy się nim zająć, żeby dojechać do wulkanizatora i podobnie w przypadku dysfunkcji – musimy przyłożyć zimny okład, założyć opaskę uciskową czy wziąć tabletkę przeciwbólową aby dać sobie radę w pracy czy móc spokojnie przespać noc. Ale powinniśmy to robić bardzo krótkoterminowo. To dziury w oponie chcemy się pozbyć, prawda? Zatem naszą „dziurą w oponie” są właśnie dysfunkcje w obrębie innych tkanek, które powodują powstawanie przeciążeń lub blokują poprawną funkcję a tym samym, wywołują nasze objawy. Nie warto skupiać się wyłącznie na objawach. Jak dla mnie – moralnie wręcz nie można.